Nie wiemy jak Was, ale nas coraz częściej denerwują dostępne na rynku wędliny. Na te najtańsze nawet nie ma co patrzeć, bo potem nawet kot tego nie chce jeść, te najdroższe są za drogie, a te ze średniej półki może i nie robią totalnej czystki w portfelu, ale za to są tak słone, że gębę wykręca. Od czasu do czasu, kiedy poziom frustracji wzrasta do maksimum, kupujemy kawał świni, przyprawiamy i pieczemy. Dziś skorzystaliśmy z gotowej marynaty.
Składniki:
- Ponad pół kilo szynki
- marynata do mięs Knorr
Około połowę opakowania marynaty wymieszać z olejem, natrzeć mięso i odstawić na co najmniej godzinę. Nasze mięsiwko leżakowało całą noc w lodówce i trzeba przyznać, że przegryzło się jak ta lala. Przed wstawieniem pieczeni do piekarnika posypujemy ją resztą marynaty. Pieczemy, aż będzie dobre* ;) Sosu, który wytworzył si podczas pieczenia nie wyrzucamy. Będzie z tego pyszny sos. (KLIK!)
Byliśmy sceptyczni w stosunku do marynat ze sklepu, ale tę polecamy z czystym sumieniem, bo wyszło wyśmienicie.
*Wybaczcie, że nie podajemy temperatur ani czasu pieczenia naszych potraw, ale mamy stary piekarnik gazowy, na którym nie ma nawet oznaczeń temperatur. Zamiast tego są numerki, my zwykle nastawiamy na 6 i potem ewentualnie redukujemy, jeśli uznamy, że za mocno piecze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz